Minęło blisko osiem lat od tamtego tragicznego dnia 10 kwietnia 2010, gdzie na Lotnisku Smoleńsk – Siewiernyj uległ katastrofie samolot Tu-154M nr 101 z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i polską delegacją udającą się do Katynia na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Wśród osób oczekujących na Cmentarzu Wojennym w Katyniu byli wówczas przedstawiciele z naszej szkoły. 9 kwietnia 2010 r. na dworcu Warszawa Zachodnia żegnało nas wiele osób, które następnego dnia miały przybyć z oficjalną delegacją. Był m.in. Pan Andrzej Przewoźnik – ówczesny Sekretarz Generalny Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, który swoje krótkie wystąpienie zakończył słowami: „do zobaczenia jutro w Katyniu”. Rozmawialiśmy z Panią prof. Teresą Walewską- Przyjałkowską wiceprezeską Fundacji „Golgota Wschodu” – wielkim przyjacielem naszej szkoły, która również miała lecieć samolotem na zaproszenie Kancelarii Prezydenta.
Długi pociąg, składający się z siedemnastu wagonów sypialnych, oczekiwał na pasażerów. Kilkaset osób to żołnierze WP, orkiestra wojskowa, harcerze, posłowie na Sejm, członkowie Rodziny Katyńskiej.
Razem z innymi wsiedliśmy do przydzielonego wagonu. Pociąg ruszył, prawie bezszelestnie zmierzał ku granicy. Brześć nad Bugiem. Zmiana torów normalnych na szerokie, te 89 milimetrów dzieli Europę od Azji. Pięć godzin łomotów w halach Berestu.
Po drodze mijaliśmy Mińsk, Orszę, Witebsk, historyczne szlaki Wrót Smoleńskich.
Smoleńsk przywitał nas radosnym, słonecznym, chłodnym porankiem. Która to godzina? Siódma, ale jakiego czasu? Wsiadamy do podstawionych autokarów i jedziemy na Cmentarz, po drodze stacja Gniazdowo. To tutaj kończyły bieg pociągi z Kozielska. Następował wyładunek oficerów do „czarnych woron” i ostatni etap do miejsca kaźni.
Nasze autokary ruszyły i po kilku kilometrach dojechaliśmy do Cmentarza Wojennego. Tłum powoli przeciskał się przez bramki, w których byliśmy dokładnie kontrolowani. W napięciu oczekiwaliśmy tej historycznej chwili.
Słońce nagle skryło się za chmurami, z minuty na minutę robiło się coraz zimniej, w oddali, mogliśmy dostrzec nadchodzącą mgłę. Mijały długie minuty oczekiwań. Uroczystość opóźnia się. Nie było żadnej informacji.
W pewnej chwili, wśród oczekujących nastąpiło poruszenie. Ktoś głośno krzyknął: „Samolot z delegacją rozbił się na lotnisku w Smoleńsku!”. Rozdzwoniły się telefony komórkowe, które potwierdziły tragiczną wiadomość. Dało się słyszeć rozpaczliwe głosy: „Ja muszę tam jechać. W samolocie był mój ojciec”, „Co się stało? Kto leciał tym samolotem? Kto się uratował? Czy wszyscy zginęli?” Pierwsze wiadomości o 87 ofiarach. Głośniki na Cmentarzu milczały. Rozdzwonione telefony przynosiły strzępki wiadomości z Polski. Patrzyliśmy wówczas na szeregi krzesełek z kartkami z wyznaczonymi miejscami dla VIP-ów, miejscami, które nigdy żadna z tych osób, w żadnym miejscu na świecie już nie zajęła.
Po blisko 30 min. głos zabrał Pan Ambasador RP w Rosji Jerzy Bahr, który właśnie wrócił z lotniska. Przekazał wszystkim najtragiczniejszą wiadomość. „Najprawdopodobniej wszyscy obecni na pokładzie zginęli – trwa jednak nadal akcja ratownicza”. Zapadła głęboka cisza.
Zamiast przeżywania uroczystości rocznicowych przyszło nam uczestniczyć w bolesnej w swej wymowie Mszy Świętej za spokój duszy ofiar z 1940 roku i tych z 10 kwietnia 2010 roku…
„Ich obecność w intencji Mszy splatała się z pustką krzeseł ustawionych przed ołtarzem. Leżały na nich kartki z nazwiskami i biało-czerwone chorągiewki”
Po mszy usłyszeliśmy słowa z głośników. „Proszę natychmiast wsiadać do autokarów. Jedziemy na obiad. Po posiłku natychmiast wyjeżdżamy do Polski!”.
Zaskakująca chwila. Razem z tym poleceniem, gdzieś zginęły chmury, ostro zaświeciło słońce, ogarnęło nas miłe ciepło. Jak to wyjeżdżamy?
W pośpiechu wsiedliśmy do naszych wagonów i w wielkim pośpiechu ruszyliśmy do Polski. Jechaliśmy jakby ktoś nas gonił, a jazda trwała o kilka godzin krócej niż do Smoleńska. Dopiero w kraju mieliśmy więcej wiadomości o tragedii.
Po powrocie, my – harcerze z Belska Dużego, pamiętając o tragedii i przygotowując się do pogrzebów m.in. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego – patrona naszej drużyny oraz Pani prof. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej braliśmy udział w dniu 15 kwietnia 2010 roku we wcześniej zaplanowanej uroczystości przygotowanej przez nasze gimnazjum – upamiętnienia sześcioma dębami katyńskimi pamięci poległych w Katyniu i Charkowie mieszkańców gminy Belsk Duży.
Wówczas w gronie Rady Drużyny zapadła decyzja, iż siódmy dąb, który został przywieziony z Nadleśnictwa Głuchów, będzie tym, który posadzimy dla upamiętnienia ofiar katastrofy na lotnisku Smoleńsk – Sewiernyj. Uroczystość odbyła się 15 czerwca 2010 r. w godzinach popołudniowych.
W dniu 13 czerwca 2012 pamięć o ofiarach katastrofy po Smoleńskiem uhonorowaliśmy tablicą umiejscowioną przy Dębie Pamięci, którą w imieniu fundatorów odsłonili: Pan Wójt Gminy Belsk Duży Władysław Piątkowski. Pan Zdzisław Malinowski oraz przedstawicielka naszej drużyny dh Wiktoria Małachowska. Nasz ówczesny katecheta – ksiądz Michał Bogdan poprowadził modlitwę i pobłogosławił tablicę. Uroczystość miała oficjalną oprawę, towarzyszyły jej sygnały wojskowe grane na trąbce oraz werbel, który wybrzmiewał przy składaniu kwiatów i zniczy.
Gośćmi, którzy nas zaszczycili byli m.in. pan Andrzej Adamczyk – Przewodniczący Rady Gminy, pani Ewa Łubińska – przewodnicząca Komisji Oświaty, pani Magda Walewska – Żółcik dyr. ZEAS, pani Janina Pawełek – dyrektor PG im. ks. Zdzisława Jastrzębiec Peszkowskiego w Belsku Dużym, panie Małgorzata Więckowska i Hanna Jasińska – dyrektorki PSP im. Jana Pawła II w Belsku Dużym, hm Dariusz Gwiazda – komendant Hufca ZHP Grójec, pan Krzysztof Małachowski – przew. Rady Rodziców przy gimnazjum, przedstawiciele Ochotniczej Straży Pożarnej oraz młodzież z gimnazjum i szkoły podstawowej w Belsku Dużym. Obecne były sztandary szkół i straży.
Od tego czasu rokrocznie pamiętamy o tym, aby czcić ten dzień.
Autor: Szczep Drużyn im. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w Belsku Dużym